wtorek, 24 lipca 2012

Rodielni kraj

I tym sposobem po 6 tygodniach, 6000 przejechanych kilometrów dotarliśmy do domu.








Tym samym trzyosobowy projekt pod kryptonimem Pentela uległ zakończeniu (tzn z naszej czyli Asi i Bączaja strony). Po załatwieniu tematów w domu ruszamy dalej, ale tylko we dwójkę. Kołek pojechał w znanym tylko sobie kierunku. Kto ma nasze prywatne maile zawsze możne się skontaktować z tym lub tamtym członkiem ekipy. Wszystkim, których interesowały nasze przygody dziękujemy za klikanie i oglądanie

środa, 18 lipca 2012

I jeszcze raz Ukra z kawałkami Rumunii

Z Galati ruszyliśmy uszczuplonym o jedną osobę składzie w górę obierając azymut na domowe klimaty. Podczas naszego pobytu nad rumuńskim jeziorkiem wypłynęły pewne okoliczności natury ważnej, których załatwienie skłoniło nas do chwilowego powrotu do ojczyzny. Takimi obrazkami żegnała nas Rumuńska ziemia.












Wracając do domu trzeba było zaliczyć ukraińskie bezdroża, a raczej bardzo wyboiste drogi.
Poszedł nam amor pod Lwowem, ale jakoś dało się to sprawnie i szybko naprawić, potem zagadał nas Mirek, który jest posiadaczem 4 kanciaków i kocha to autko a po nocce na przyjeziorowym parkingu i  deszczowym poranku ruszyliśmy do chaty. Okazało się, że trafiliśmy na granicę zdrowego rozsądku, ale w takim wydaniu jakiego nie udało nam się doświadczyć nawet wjeżdżając do Rumunii bez przedniej szyby. Spędziliśmy około godziny na ukraińskim kanale wyjmując co rusz nowe elementy z busa i tłumacząc lekko przygłupiemu kolesiowi w czarnym wdzianku poconacoidoczego.













wtorek, 17 lipca 2012

Rumunia, czyli nie taki diabeł straszny

Przez fajną granicę przepuszczeni przez sympatycznych pracowników jednostek pogranicznych dotarliśmy do rumuńskiego miasta Galati, gdzie nad jeziorkiem musieliśmy przeczekać do poniedziałkowego poranka, aby rozpocząć poszukiwania szklarza.

Podczas poczekalni nad jeziorem mogliśmy zaobserwować lokalnych mieszkańców i ich weekendowe obyczaje, czyli GRILLLLLL lub jak kto woli smażenie na ruszcie, czego się dało i w dużych ilościach, przy współudziale całych wielopokoleniowych rodzin.










Rano w poniedziałek znaleźliśmy szklarzy o wysokich kwalifikacjach i jeszcze większej pojemności magazynu. Całość operacji od podania rocznika do wyjazdu z nową szybą trwała około 10 minut.




Około 1,5 godziny po krótkim pożegnaniu na dworcu kolejowym zakończyliśmy wspólne podróżowanie i każde z nas podążyło w swoim kierunku. W składzie 3-osobowym przejechaliśmy ok 2675 km i nasza grupowa wyprawa przestała mieć rację bytu.

niedziela, 15 lipca 2012

Ukraina cd

Po nieudanej próbie uzyskania rosyjskiej wizy pojechaliśmy sobie na Krym, gdzie mieliśmy zamiar przedostać się do Turcji lub innych ościennych państw za pomocą promu lub innego pływającego cholerstwa. Niestety, ceny przeprawy naszego Robaka przerosły stan naszych kieszeni i wybraliśmy się drogą okrężno-lądową w dal.

Auto miało swoje słabe chwile aż dostało po kaście i to zdrowo. Szyby musieliśmy szukać w Rumunii, do której wpuścili nas sympatyczni pogranicznicy